Dziś od samego rana latałam po mieście w poszukiwaniue sukienki, tuniki, przy okazji na dziesiejszą 18-stke, ale równiez juz cos na świeta, Sylwester.
Przymierzyłam około 15 sukienek, to było koszmarne... Wyglądałam w każdej jak słonica. Jeszcze nie dawno rozmia 38 był mi dobry, teraz nawet niektóre 40 są obcisłe :<
Wybrałam 2 tuniki i jedną sukienke, wszystko oczywiście czarne.
Jak zdąże zrobic zdj przed wyjściem, wstawie i pokaże wam jak wyglądałam, niestety bez szału.
Dzis na śniadanie zjadłam kanapke z szynką i serem i drugą z białym serem. Na obiad rosół i kotleta z kapustą z grzybami. Ziemniaki też były, ale ich nie jadłam, nie jem w sumie ich juz od 2-3 tygodni.
No kotleta tez nie powinnam, ale w Poznaniu takich dobrych obiadkow nie mam, to nie umiałam odmówić mamci kotlecika. ;<
Do wyjścia juz nic nie zjem, zaraz musze isc sie kąpać, szykować. Na 18-nasce nie zjem duzo, tylko na wstępie jakieś miesko z sałatką pewnie. Nigdy nie jadam na takich imprezach, tym bardziej jak wlasnie ide z kolegą ( niech myśli, że mało jem).
A wódke będę popijać wodą z cytyną! :D
Mam nadzięje, że zakryje swoją tusze w czarnej kiecy, pomaluje ryjek, zrobie fryze i nie będę wyglądała aż tak koszmarnie, NO MAM NADZIEJĘ.
Do jutra ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz